Osiemnastoletni chłopak, przechadzał się właśnie po cichych o tej porze jeszcze polach. Przez te wakacje nieco urósł, nie miał jednak szans przegonić pod tym względem swojego najlepszego przyjaciela. Stał się również bardziej postawny, dobrze wyrzeźbione mięśnie, ukrywał pod obszerną bluzą. Poza tym, pozostał taki sam. Przynajmniej z zewnątrz. Te same włosy, zielone oczy, okrągłe okulary na nosie i blizna na czole. Niby taki sam jak jeszcze przed rokiem. A jednak... Zupełnie inny.
W oczach brakło zwykłych, ożywionych ogników. Były puste, przepełnione śmiercią, cierpieniem, bólem. Brakło w nich nadziei. Tej nadziei, która płynęła po Jego śmierci. Voldemort. Nawet teraz, po dwóch miesiącach od zakończenia wojny, to imię nie dawało mu spokoju. Przychodziło w snach. Pojawiało się w gazetach. Było na ustach jego towarzyszy.
Powinien się cieszyć. Powinien się cieszyć, gdyż to już był koniec. Koniec Voldemorta. Koniec wojny. Koniec przelewania krwi. Koniec śmierci niewinnych. A jednak... Tak wiele się wydarzyło. I mimo Jego śmierci, wciąż nie mógł spać spokojnie. Przepełniony żalem, po stracie tak wielu czarodziejów. Czujący ból śmierci we własnych kościach. Nie miało znaczenia to, że go zabił. Widząc wszystkich poległych, śmierć i ludzkie cierpienie, stracił nadzieję. Stracił nadzieję na to, że kiedykolwiek świat będzie żył w pokoju. Bez wojen. Bez cierpienia, śmierci niewinnych i niepotrzebnie przelanej krwi.
Nadchodził ranek. Słońce powoli wstawało zza horyzontu. Promienie padały na zmarzniętą ziemię, ogrzewając i dodając otuchy. Chłopak zagwizdał cicho. Nie minęła minuta, a na jego przedramieniu wylądował piękny, złocisty sokół. Zielonooki przejechał lekko palcem po piórach ptaka. Wpatrywał się w mądre, bursztynowe oczy, by po chwili spuścić wzrok. Wpatrywał się w szpony stworzenia, poplamione świeżą krwią. Tak piękny. Tak potężny i wyniosły. A jednak zabójczy...
Kiedy promienie słońca, dosięgnęły stojącego chłopaka, ten odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie. W świat spowity w mroku i ciemności. Uciekając przed światłem słońca i jego darami. Wiedział, że nie ma nadziei...
Witaj :)
OdpowiedzUsuńProlog bardzo przyjemnie sie czyta, całować zapowiada sie ciekawie :) mam nadzieje ze pierwszy rozdział pojawi sie dosc szybko :)
ZycZe duzo weny !:)
Pozdrawiam Forever
Dziękuję bardzo za komentarz :) Rozdział się pisze i faktycznie powinien się niedługo pojawić. Pozdrawiam :)
UsuńOpowiadanie zapowiadało się intrygująco, ale chyba nie ma na co czekać, skoro po miesiącu od prologu nie pojawiło się nic nowego? Szkoda, bo wyglądało to na wstęp do naprawdę niebanalnej historii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie martw się. 1 rozdział już prawie skończony i może jeszcze dzisiaj, albo jutro się pojawi.
UsuńPozdrawiam
Ależ ja się zupełnie nie martwię... :)
UsuńPozdrawiam
Nowy rozdział się pojawił
UsuńProlog intrygujący, nie powiem.
UsuńPozdrawiam
Endory